-Boże, Delly, co ci się stało?-spytał przerażony podbiegając w moją stronę. Ja tylko jedną ręką przetarłam moje łzy z policzka i spojrzałam na niego.
-Nic Ellington, wszystko w porządku-powiedziałam powstrzymując się od płaczu.
-Rydel, ktoś cię pobił...-powiedział podnosząc mój podbródek. Delikatnie przejechał ręką po moich ranach. Poczułam ciepły dreszcz.
-Rydel, powiedz kto ci to zrobił, skarbie-powiedział głaszcząc mnie po włosach.
-Ell, sama nie wiem, on, ja go nie znam-powiedziałam tuląc się do niego. Tylko przy nim czułam się bezpieczna, wiedziałam, że stanął by w mojej obronie. Ellington przybliżył się w moją stronę i pocałował mnie w czubek mojej głowy.
-Jesteś pewna, że nie wyrządził ci większej krzywdy?-spytał odgarniając moje włosy za ucho. Przełknęłam mocno ślinę i postanowiłam powiedzieć mu prawdę.
-On chciał mnie zgwałcić-powiedziałam cicho płacząc w ramię Ellingtona. Spojrzałam na jego twarz, był wściekły.
-Boże, niech tylko dorwę tego gnoja, obiecuję ci, że nie odpuszczę-powiedział głaszcząc mnie po plecach-On ci nic nie zrobił?-spytał bojąc się o mnie.
-Na szczęście nic się nie wydarzyło, gdyż mój kolega stanął w mojej obronie-powiedziałam. Nie wiedziałam, dlaczego nazwałam Ryana kolegą, ale cóż, jestem mu wdzięczna za to co dla mnie zrobił.
-Delly, obiecuję ci, że nie zostawię tak tej sprawy, znajdę tego dupka. A teraz mamy mało czasu, więc ubieraj się na zakończenie, pojadę z tobą-powiedział sadzając mnie na łóżku-Bynajmniej będę miał pewność, że jesteś bezpieczna-dodał i ruszył w kierunku drzwi. Gdy poszedł wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, aby wyjąć moją sukienkę. Przypomniałam sobie o niej dopiero dzisiaj, nigdy nie miałam jej jeszcze ubrane. Dostałam ją kiedyś od mamy, była śliczna. Szybkim ruchem zrzuciłam z siebie moją piżamę i ubrałam się w sukienkę. Wyszukałam już tylko buty i ubranie miałam już przygotowane. Podeszłam więc do mojego biurka, oczyściłam moją twarz, a zaraz później rany zamaskowałam pudrem. Co prawda, były one dosyć widoczne, jednak mniej przykuwały uwagę. Wykonałam jeszcze lekki makijaż i w zaledwie parę minut byłam gotowa do wyjścia. Wyszłam więc z pokoju, a w korytarzu spotkałam Ellingtona, który wiązał sobie krawat.
-Moja piękność-powiedział uśmiechając się.
-Daj pomogę ci-zaśmiałam się pomagając mu.
-A więc, gotowa?-spytał.
-Tak, możemy jechać-odpowiedziałam.
***
-Rydel Lynch-powiedziała dyrektorka wołając mnie. Ja dumna z siebie szłam wyprostowana w stronę nauczycielki. Stanęłam na przeciwko niej, a ona podarowała mi świadectwo, list gratulacyjny oraz pamiątkowe zdjęcie klasowe. Podziękowałam jej i po raz ostatni ją przytuliłam.
-Bądź silna Rydel. Życzę ci powodzenia w dalszym życiu-powiedziała klepiąc mnie po ramieniu, a ja uśmiechnęłam się do niej. Zaraz potem stanęłam w rzędzie obok innych uczniów. W między czasie spojrzałam na Ellingtona, który zadowolony zaczął klaskać. Zaśmiałam się lekko, jednak starałam się zachować powagę. Staliśmy tam chwilę, jednak zaraz potem nastąpiło wielkie pożegnanie. Niedaleko mnie stała Isobel, więc od razu do niej podbiegłam.
-Gratulacje Isobel!-krzyknęłam do niej przytulając ją. Ona tylko uśmiechnęła się do mnie.
-Gratulacje Delly-powiedziała-Idziesz dziś na imprezę pożegnalną, tak?
-Jasne, że idę.
-Nie masz nic przeciwko, jeśli poszłybyśmy razem? Przyszłabym po ciebie-spytała.
-To świetny pomysł, bądź u mnie o 18-odpowiedziałam z uśmiechem.
Stałam tak kilka minut rozmawiając z Isobel, aż nagle podszedł do nas Ryan.
-Cześć Delly, możemy pogadać?-spytał łapiąc się za głowę. Przeraziłam się, kiedy ujrzałam jego blizny na ciele, boże to wszystko przeze mnie.
-To widzimy się wieczorem-powiedziała Isobel i poszła. Ja natomiast bacznie przyglądałam się Ryanowi.
-Boże Ryan przepraszam, to wszystko przeze mnie-powiedziałam.
-Nie, to ja przepraszam, za wszystko Rydel-odpowiedział-Wiem, że wcześniej cię zraniłem, ale zależy mi na tobie, proszę wybacz mi-powiedział patrząc w moje oczy. Ja natomiast stałam nie wiedząc co mam powiedzieć. Mimo tego, że mnie uratował to nie potrafiłam mu wybaczyć.
-Delly, kto to?-spytał Ellington. Momentalnie moje serce zaczęło bić jak oszalałe.
-Bądź silna Rydel. Życzę ci powodzenia w dalszym życiu-powiedziała klepiąc mnie po ramieniu, a ja uśmiechnęłam się do niej. Zaraz potem stanęłam w rzędzie obok innych uczniów. W między czasie spojrzałam na Ellingtona, który zadowolony zaczął klaskać. Zaśmiałam się lekko, jednak starałam się zachować powagę. Staliśmy tam chwilę, jednak zaraz potem nastąpiło wielkie pożegnanie. Niedaleko mnie stała Isobel, więc od razu do niej podbiegłam.
-Gratulacje Isobel!-krzyknęłam do niej przytulając ją. Ona tylko uśmiechnęła się do mnie.
-Gratulacje Delly-powiedziała-Idziesz dziś na imprezę pożegnalną, tak?
-Jasne, że idę.
-Nie masz nic przeciwko, jeśli poszłybyśmy razem? Przyszłabym po ciebie-spytała.
-To świetny pomysł, bądź u mnie o 18-odpowiedziałam z uśmiechem.
Stałam tak kilka minut rozmawiając z Isobel, aż nagle podszedł do nas Ryan.
-Cześć Delly, możemy pogadać?-spytał łapiąc się za głowę. Przeraziłam się, kiedy ujrzałam jego blizny na ciele, boże to wszystko przeze mnie.
-To widzimy się wieczorem-powiedziała Isobel i poszła. Ja natomiast bacznie przyglądałam się Ryanowi.
-Boże Ryan przepraszam, to wszystko przeze mnie-powiedziałam.
-Nie, to ja przepraszam, za wszystko Rydel-odpowiedział-Wiem, że wcześniej cię zraniłem, ale zależy mi na tobie, proszę wybacz mi-powiedział patrząc w moje oczy. Ja natomiast stałam nie wiedząc co mam powiedzieć. Mimo tego, że mnie uratował to nie potrafiłam mu wybaczyć.
-Delly, kto to?-spytał Ellington. Momentalnie moje serce zaczęło bić jak oszalałe.
-Um, to kolega-powiedziałam.
-Chodź już, musimy wracać do domu-oznajmił i pociągnął mnie za rękę. Odetchnęłam z ulgą, gdyż nie zadawał mi żadnych pytań na temat Ryana. Szliśmy szybkim krokiem w stronę samochodu. Ellington otworzył mi drzwi od auta i wracaliśmy do domu.
-Nie chcę, abyś spotykała się z tym kolesiem nigdy więcej-powiedział Ellington patrząc przed siebie. Zaśmiałam się.
-Rydel, on nie jest odpowiedni dla ciebie-mówił poważnym tonem. Jego mięśnie całkowicie się napięły.
-Ell, spokojnie, to tylko kolega ze szkoły-powiedziałam. On natomiast odwrócił głowę w moją stronę i spojrzał się na mnie. Uśmiechnęłam się lekko do niego, jednak on nie zareagował. Po kilku minutach spędzonych w ciszy byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do domu. Zdjęłam tylko moje buty i od razu skierowałam się w stronę mojego pokoju. Odłożyłam moje rzeczy ze szkoły na biurko i rzuciłam się na łóżko. W tym momencie poczułam właśnie, że jestem wolna, nie będę musiała już nigdy wracać do tej szkoły. Jednak zastanawiałam się co będzie dalej, jak to się wszystko potoczy. Postanowiłam trochę się zrelaksować, więc poszłam do łazienki i zaczęłam napuszczać wodę do wanny. Zdjęłam z siebie ubrania i szybkim ruchem weszłam do gorącej wody. Zamknęłam moje oczy i zaczęłam rozmyślać o tym co Ryan dziś do mnie powiedział 'zależy mi na tobie, proszę wybacz mi'. Przecież on zawsze traktował mnie jak jakiegoś śmiecia, a teraz mu na mnie zależy? Cóż, w tej chwili miałam wielki mętlik w głowie, wszystko mi się mieszało. Posiedziałam trochę w wannie, umyłam się i wyszłam. Oplotłam ręcznik wokół mojego ciała i podeszłam do lustra, aby wysuszyć włosy. Potem rozczesałam je i na włosach splotłam warkocza. Wyszłam z łazienki i kierowałam się w stronę szafy. Wyjęłam czystą bieliznę, koszule z ćwiekami i krótkie spodenki. Ubrałam ciuchy i podeszłam do lustra w pokoju, aby wykonać delikatny makijaż. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegałam już ze schodów, kiedy zauważyłam jak Ellington otwiera drzwi.
-To chyba jakaś pomyłka-powiedział na co ja zaśmiałam się.
-Ellington głupku, ona przyszła po mnie-powiedziałam, a on uśmiechnął się-Ellington, to jest Isobel, Isobel to jest Ellington-przedstawiłam ich.
-Chodź już, musimy wracać do domu-oznajmił i pociągnął mnie za rękę. Odetchnęłam z ulgą, gdyż nie zadawał mi żadnych pytań na temat Ryana. Szliśmy szybkim krokiem w stronę samochodu. Ellington otworzył mi drzwi od auta i wracaliśmy do domu.
-Nie chcę, abyś spotykała się z tym kolesiem nigdy więcej-powiedział Ellington patrząc przed siebie. Zaśmiałam się.
-Rydel, on nie jest odpowiedni dla ciebie-mówił poważnym tonem. Jego mięśnie całkowicie się napięły.
-Ell, spokojnie, to tylko kolega ze szkoły-powiedziałam. On natomiast odwrócił głowę w moją stronę i spojrzał się na mnie. Uśmiechnęłam się lekko do niego, jednak on nie zareagował. Po kilku minutach spędzonych w ciszy byliśmy już na miejscu. Weszliśmy do domu. Zdjęłam tylko moje buty i od razu skierowałam się w stronę mojego pokoju. Odłożyłam moje rzeczy ze szkoły na biurko i rzuciłam się na łóżko. W tym momencie poczułam właśnie, że jestem wolna, nie będę musiała już nigdy wracać do tej szkoły. Jednak zastanawiałam się co będzie dalej, jak to się wszystko potoczy. Postanowiłam trochę się zrelaksować, więc poszłam do łazienki i zaczęłam napuszczać wodę do wanny. Zdjęłam z siebie ubrania i szybkim ruchem weszłam do gorącej wody. Zamknęłam moje oczy i zaczęłam rozmyślać o tym co Ryan dziś do mnie powiedział 'zależy mi na tobie, proszę wybacz mi'. Przecież on zawsze traktował mnie jak jakiegoś śmiecia, a teraz mu na mnie zależy? Cóż, w tej chwili miałam wielki mętlik w głowie, wszystko mi się mieszało. Posiedziałam trochę w wannie, umyłam się i wyszłam. Oplotłam ręcznik wokół mojego ciała i podeszłam do lustra, aby wysuszyć włosy. Potem rozczesałam je i na włosach splotłam warkocza. Wyszłam z łazienki i kierowałam się w stronę szafy. Wyjęłam czystą bieliznę, koszule z ćwiekami i krótkie spodenki. Ubrałam ciuchy i podeszłam do lustra w pokoju, aby wykonać delikatny makijaż. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegałam już ze schodów, kiedy zauważyłam jak Ellington otwiera drzwi.
-To chyba jakaś pomyłka-powiedział na co ja zaśmiałam się.
-Ellington głupku, ona przyszła po mnie-powiedziałam, a on uśmiechnął się-Ellington, to jest Isobel, Isobel to jest Ellington-przedstawiłam ich.
-To co, podwieźć was dziewczyny?-zapytał.
-Nie dzięki, przejdziemy się.
-Dobra, tylko uważaj na siebie Delly, pilnuj ją Isobel-powiedział.
-Ellington!-krzyknęłam ze śmiechu. Zaraz potem wyszłyśmy z domu. Na dworze było jeszcze dosyć jasno. Impreza miała odbywać się na zewnątrz, można było ją nazwać takim festiwalem, gdyż podczas niej miały odbywać się różne koncerty. Nie miałyśmy stąd zbyt daleko, gdyż w oddali słychać było donośne dźwięki muzyki. W zaledwie kilka minut drogi byłyśmy na miejscu. Było tu strasznie dużo ludzi.
-Cześć dziewczyny-usłyszałam. Pośpiesznie odwróciłam się w bok i ujrzałam tak zwaną 'ekipę'. Sama nie wiem dlaczego ich tak nazywam, ale cóż. Byli tam wszyscy, oprócz Ryana, nie było go z nimi.
-Gdzie jest Ryan?-spytała Isobel reszty.
-Siedzi sam przy stole, nie chciał tu iść z nami-powiedziała Shelby. Ja słysząc te słowa zrozumiałam, że chodzi o mnie. Nie chciałam psuć mu dzisiejszego dnia, więc postanowiłam do niego pójść i porozmawiać.
-Zaraz wracam-rzuciłam do nich i rozpoczęłam poszukiwania Ryana. Ilość ludzi strasznie utrudniała mi przejście. Na szczęście po kilku minutach go znalazłam.
-Ryan, wszędzie cię szukałam-powiedziałam do chłopaka.
-Delly to miłe, że przyszłaś, ale chyba wolałbym zostać tu sam.
-Nie ma mowy-odpowiedziałam.
-Ugh, dlaczego ty jesteś taka uparta...
-Dobra, słuchaj Ryan, przechodząc do rzeczy to ja chciałam cię przeprosić. I nie mów, że to nie moja wina, gdyż ja wiem swoje, proszę wybacz mi-powiedziałam.
-Delly...-chciał dokończyć, jednak przerwałam mu całując go. Tak, to ja go pocałowałam, choć nie wiem dlaczego to zrobiłam.
-Rydel, to było...-mówił dotykając swojej wargi.
-Tak, wiem. A teraz ładnie proszę abyś poszedł ze mną do reszty znajomych.
-Nie dzięki, przejdziemy się.
-Dobra, tylko uważaj na siebie Delly, pilnuj ją Isobel-powiedział.
-Ellington!-krzyknęłam ze śmiechu. Zaraz potem wyszłyśmy z domu. Na dworze było jeszcze dosyć jasno. Impreza miała odbywać się na zewnątrz, można było ją nazwać takim festiwalem, gdyż podczas niej miały odbywać się różne koncerty. Nie miałyśmy stąd zbyt daleko, gdyż w oddali słychać było donośne dźwięki muzyki. W zaledwie kilka minut drogi byłyśmy na miejscu. Było tu strasznie dużo ludzi.
-Cześć dziewczyny-usłyszałam. Pośpiesznie odwróciłam się w bok i ujrzałam tak zwaną 'ekipę'. Sama nie wiem dlaczego ich tak nazywam, ale cóż. Byli tam wszyscy, oprócz Ryana, nie było go z nimi.
-Gdzie jest Ryan?-spytała Isobel reszty.
-Siedzi sam przy stole, nie chciał tu iść z nami-powiedziała Shelby. Ja słysząc te słowa zrozumiałam, że chodzi o mnie. Nie chciałam psuć mu dzisiejszego dnia, więc postanowiłam do niego pójść i porozmawiać.
-Zaraz wracam-rzuciłam do nich i rozpoczęłam poszukiwania Ryana. Ilość ludzi strasznie utrudniała mi przejście. Na szczęście po kilku minutach go znalazłam.
-Ryan, wszędzie cię szukałam-powiedziałam do chłopaka.
-Delly to miłe, że przyszłaś, ale chyba wolałbym zostać tu sam.
-Nie ma mowy-odpowiedziałam.
-Ugh, dlaczego ty jesteś taka uparta...
-Dobra, słuchaj Ryan, przechodząc do rzeczy to ja chciałam cię przeprosić. I nie mów, że to nie moja wina, gdyż ja wiem swoje, proszę wybacz mi-powiedziałam.
-Delly...-chciał dokończyć, jednak przerwałam mu całując go. Tak, to ja go pocałowałam, choć nie wiem dlaczego to zrobiłam.
-Rydel, to było...-mówił dotykając swojej wargi.
-Tak, wiem. A teraz ładnie proszę abyś poszedł ze mną do reszty znajomych.
-Jasne-powiedział i szedł wraz ze mną. Nie odzywaliśmy się do siebie przez krótką chwilę. To, co łączyło mnie z Ryanem to było coś dziwnego, nigdy nie zrozumiem tego uczucia.
-Ryan!-zawołała Shelby przytulając go czule. Ja speszona zaczęłam drapać się po głowie.
-Ja może skoczę po piwo-powiedziałam odchodząc od nich. Nie wiem dlaczego, ale znów czułam się przy nich nieswojo. Podeszłam więc do pobliskiego baru. Stanęłam w kolejce za kilkoma osobami. Moją uwagę przykuł mężczyzna, który przez cały czas przyglądał mi się z chytrym uśmiechem. Stojąc tam wypadł mi telefon z kieszeni, więc schyliłam się, aby go podnieść. Jednak gdy to zrobiłam, przestraszyłam się. Chłopak, który stał przede mną miał dokładnie takie same buty, jak ten który włamał się do naszego domu, to właśnie na nich widniała ta wielka dziura. W dodatku tą samą twarz ujrzałam wczoraj u tego faceta, który próbował mnie zgwałcić. Pośpiesznie wstałam do pozycji stojącej i zaczęłam biec jak najszybciej mogłam, chciałam stąd uciec. Mężczyzna spostrzegł się, że przed nim uciekam, więc zaczął mnie gonić. Przyśpieszyłam tępo i wbiegłam w głąb lasu. Chciałam się tu gdzieś schować, byłam przerażona. Wbiegłam na jakąś opuszczoną ścieżkę i szukałam schronienia. Podczas biegu jednak wpadłam pod jakąś gałąź i straciłam przytomność.
_________________________________________________________________________________
No i mamy 4 rozdział ^^. Wiem, że rozdziały dodaję rzadko. Ale nie mam zbytnio czasu. Prawie codziennie mam sprawdzian/kartkówkę. Poza tym moja sytuacja z jednego przedmiotu jest niezbyt ciekawa więc póki moje oceny się nie polepszą (o ile się polepszą) to nie jestem pewna czy dam radę coś napisać.