-Delly, wszystko w porządku?-spytał patrząc w moje oczy.
-Jest okej Ellington, tylko strasznie boli mnie brzuch...-powiedziałam.
-Poczekaj, pójdę po lekarza-powiedział pośpiesznie wstając z miejsca i ruszył w kierunku drzwi. Kiedy wyszedł zastanawiałam się co ja i on tak właściwie tu robię. Jak on mnie tam znalazł? Od tego momentu kiedy zemdlałam nic nie pamiętam.
-Witaj Rydel, jak się czujesz?-spytała lekarka.
-Czuję się dosyć dobrze, jednak strasznie boli mnie brzuch-odpowiedziałam.
-Rozumiem, zaraz zrobimy badania, czy mógłby pan na chwilę wyjść?-spytała patrząc w stronę Ellingtona.
-Jasne-powiedział wychodząc z sali. Natomiast lekarka podeszła do mnie bliżej i rozpoczęła badania.
-Widzę, że twój chłopak bardzo cię kocha, był tu całą noc przy tobie, prosiliśmy go aby wyszedł, jednak uparł się, że zostanie-powiedziała sprawdzając bicie mojego serca. Ja zaskoczona jej słowami spojrzałam na nią.
-On nie jest moim chłopakiem, to przyjaciel-powiedziałam.
-Och, wielka szkoda, bylibyście wspaniałą parą-powiedziała uśmiechając się. Ja natomiast zawstydziłam się. Nie lubiłam rozmawiać z ludźmi na temat miłości, bądź innego uczucia, po prostu wolałam zachować to dla siebie. Leżałam tam jeszcze przez chwilę, aż doktorka podała mi leki.
-Zażyj te lekarstwa i odpocznij, jesteś jeszcze trochę osłabiona. Jeśli twój stan zdrowia minimalnie się poprawi, to prawdopodobnie wrócisz do domu-powiedziała poprawiając mi poduszkę-Więc wrócę do ciebie niebawem, jakbyś czegoś potrzebowała to zgłoś się do recepcji-dodała wychodząc z sali. Chciałam już wstać i trochę się przejść, jednak ktoś mi przeszkodził.
-Nie, masz odpocząć-powiedział Ellington kucając przede mną. Ja tylko wywróciłam oczami i spojrzałam na niego.
-Wytłumacz mi coś Ellington-powiedziałam.
-Co mam ci tłumaczyć?-spytał.
-Jak ja się tu znalazłam?
-Byłem na tej imprezie Delly, musiałem tam być, aby mieć pewność, że jesteś bezpieczna. Ostatnio działo się wiele nieciekawych sytuacji, więc bałem się o ciebie. Obserwowałem cię z niedalekiej odległości. Kiedy zaczęłaś uciekać przed tym facetem, to zacząłem biec jak najszybciej mogłem, aby was dogonić. Chciałem mu przyłożyć, ale zauważyłem, że ty upadłaś. Wtedy podbiegłem do ciebie i pośpiesznie wziąłem cię na ręce. Tamten koleś wykorzystał sytuacje i uciekł. Ja natomiast zacząłem mówić do ciebie na co wcale nie reagowałaś, więc poszedłem z tobą do szpitala-powiedział. Ja natomiast zszokowana spojrzałam na niego.
-Kim był ten facet?
-Wiesz Delly, twój tata pożyczył od niego sporą sumę pieniędzy. Twój tata miał w pracy kłopoty finansowe, więc było to konieczne. On torturował twojego ojca, dlatego ja często mu pomagałem. Ten koleś kilka razy nastraszał go, że zabije go bądź jego rodzinę. Zawsze kiedy nie wracał do domu na noc mówił wam, że to wyjazd roboczy, gdyż bał się wracać do domu z podbitym okiem. Po śmierci twojej rodziny oddałem mu część pieniędzy, jednak on wziął kasę i mnie wyśmiał. Od tamtego momentu go nie spotkałem, ale teraz zrozumiałem, że on nie chce żadnej kasy, on chce ciebie Rydel. On chce się zemścić.
Z przerażeniem patrzałam na Ellingtona, który mówił wszystko z wielką powagą. Mój ojciec miał problemy? Czy to możliwe, że to był powód ich śmierci? Wszystko mieszało mi się w głowie. Bałam się co teraz może się stać.
-Delly, spokojnie. Ja nigdy nie pozwolę, aby stała ci się jakakolwiek krzywda, obiecuję że on cię nie dotknie-powiedział siadając na łóżku obok mnie. Ja pośpiesznie wtuliłam się w jego ciepły tors. Czułam bicie jego serca. Uniosłam głowę ku górze i spojrzałam w jego brązowe oczy. On przybliżył się do mnie i wbił swoje malinowe usta w moje wargi. Całował mnie tak czule i delikatnie. Nigdy się tak nie całowałam, on robił to zupełnie inaczej. Po chwili ja odwzajemniłam pocałunek. Po skończonej czynności Ellington spojrzał na mnie.
-Delly, powinnaś odpocząć-powiedział wstając. Ja natomiast szybko złapałam jego rękę.
-Nie Ellington, proszę zostań tu ze mną-poprosiłam. On odwrócił się w moją stronę.
-Dobrze, ale proszę, prześpij się, wtedy będziemy mogli wrócić do domu-powiedział siadając na krześle obok mojego łóżka. Elington był oparty na moim łóżku dzięki czemu złapałam jego rękę i splotłam nasze dłonie zamykając oczy. Zasnęłam.
***
Obudziłam się, jednak w pobliżu nie zastałam Ellingtona. Wstałam pośpiesznie z łóżka, czułam się o niebo lepiej niż przedtem. Wyszłam szybkim krokiem z sali i skierowałam się w stronę mojego lekarza.
-Witaj Rydel. I jak, lepiej się już czujesz-spytała uśmiechnięta.
-Tak, czuję się świetnie.
-Wydaje mi się, że możesz już wrócić do domu. A więc ja idę cię wypisać, a ty lepiej idź do tego twojego przyjaciela, czeka na ciebie na korytarzu-powiedziała klepiąc mnie po ramieniu. Ja tylko posłałam jej uśmiech i poszłam w stronę Ellingtona.
-Rozumiem, że wracamy do domu?-spyta uśmiechnięty.
-Tak.
-Masz, przywiozłem dla ciebie ubrania z domu, przebierz się i jedziemy-powiedział podając mi do ręki torbę z ciuchami.
-Dzięki Ell-odpowiedziałam i poszłam do łazienki, która znajdowała się w mojej sali. Zdjęłam z siebie szpitalną koszulę nocną i przebrałam się w moje ubrania. Poprawiłam jeszcze włosy ręką, gdyż nie miałam szczotki i byłam gotowa do wyjścia. Zabrałam wszystkie moje rzeczy, które przy sobie miałam i wyszłam z sali.
-Gotowa?
-Gotowa-powiedziałam i szliśmy w stronę wyjścia. Gdy wyszliśmy z budynku poczułam przyjemny ciepły wiatr. Pogoda ponownie dopisywała. Ellingtona jednym ruchem otworzył mi drzwi do samochodu i usiadłam na miejscu obok kierowcy. Podczas jazdy słychać było tylko muzykę wydobywającą się z radia. Ja natomiast rozmyślałam nad tym co stało się w szpitalu. Chyba zbyt bardzo mnie poniosło, ale ja naprawdę potrzebuję kogoś kto będzie dla mnie kimś ważnym w życiu.
-Jesteśmy Delly-powiedział Ellington wysiadając z samochodu. Na jego słowa wyszłam z auta i szłam za nim do domu. Zdjęłam pośpiesznie moje trampki i weszłam do kuchni.
-Jesteśmy Delly-powiedział Ellington wysiadając z samochodu. Na jego słowa wyszłam z auta i szłam za nim do domu. Zdjęłam pośpiesznie moje trampki i weszłam do kuchni.
-Zrobiłem obiad, gdyż wiedziałem, że będziesz głodna-powiedział nakładając jedzenie na talerz.
-Tak i to bardzo-opowiedziałam oblizując usta-A co takiego pysznego przygotowałeś?
-Kotlety z ziemniakami-powiedział na co ja zaśmiałam się-Wybacz, marny ze mnie kucharz.
-Tyle to wiem-powiedziałam z uśmiechem-Ale jestem tak strasznie głodna, że zjem wszystko. On tylko uśmiechnął się na moje słowa i podał mi talerz z posiłkiem, po czym usiadł naprzeciwko mnie. Zjedliśmy obiad nie odzywając się do siebie. Ja nie miałam nic do roboty więc wzięłam naczynia i postanowiłam zmyć po obiedzie. Potem zaś poszłam wziąć długi, a zarazem relaksujący prysznic, właśnie tego było mi trzeba. Umyłam moje ciało i obmyłam je gorącą wodą. Zaraz później wyszłam spod prysznica. Nałożyłam na siebie miękki ręcznik i wytarłam moje mokre ciało. Chwilę potem założyłam moje ubrania. Gdy to zrobiłam podeszłam do lustra i zaczęłam rozczesywać moje mokre włosy. Po wykonaniu danych czynności ruszyłam do mojego pokoju w celu odnalezienia jakiejś ciekawej książki. Wyciągnęłam jedną z wielu książek na półce i zabrałam ze sobą koc, gdyż w takiej pogodzie postanowiłam poczytać w ogrodzie. Zeszłam więc po schodach i zauważyłam, że do Ellington przyszedł jego przyjaciel Riker. Pokiwałam mu tylko na znak powitania i poszłam na zewnątrz. Rozwinęłam mój koc na trawie i wygodnie się na nim położyłam. Otworzyłam więc książkę i zaczęłam czytać wstęp. Przeczytałam zaledwie paręnaście stron, kiedy ktoś mi przeszkodził.
-Tak i to bardzo-opowiedziałam oblizując usta-A co takiego pysznego przygotowałeś?
-Kotlety z ziemniakami-powiedział na co ja zaśmiałam się-Wybacz, marny ze mnie kucharz.
-Tyle to wiem-powiedziałam z uśmiechem-Ale jestem tak strasznie głodna, że zjem wszystko. On tylko uśmiechnął się na moje słowa i podał mi talerz z posiłkiem, po czym usiadł naprzeciwko mnie. Zjedliśmy obiad nie odzywając się do siebie. Ja nie miałam nic do roboty więc wzięłam naczynia i postanowiłam zmyć po obiedzie. Potem zaś poszłam wziąć długi, a zarazem relaksujący prysznic, właśnie tego było mi trzeba. Umyłam moje ciało i obmyłam je gorącą wodą. Zaraz później wyszłam spod prysznica. Nałożyłam na siebie miękki ręcznik i wytarłam moje mokre ciało. Chwilę potem założyłam moje ubrania. Gdy to zrobiłam podeszłam do lustra i zaczęłam rozczesywać moje mokre włosy. Po wykonaniu danych czynności ruszyłam do mojego pokoju w celu odnalezienia jakiejś ciekawej książki. Wyciągnęłam jedną z wielu książek na półce i zabrałam ze sobą koc, gdyż w takiej pogodzie postanowiłam poczytać w ogrodzie. Zeszłam więc po schodach i zauważyłam, że do Ellington przyszedł jego przyjaciel Riker. Pokiwałam mu tylko na znak powitania i poszłam na zewnątrz. Rozwinęłam mój koc na trawie i wygodnie się na nim położyłam. Otworzyłam więc książkę i zaczęłam czytać wstęp. Przeczytałam zaledwie paręnaście stron, kiedy ktoś mi przeszkodził.
-Ej, Delly-usłyszałam szeptanie z niedaleka. Odwróciłam się w bok i ujrzałam Ryana, który wchodził przez płot.
-Co ty tu robisz?-spytałam cicho-Idź stąd Ryan-powiedziałam surowym tonem.
-Zauważyłem cię przechodząc obok twojego domu, dlaczego wczoraj uciekłaś?-spytał.
-Nie powinno cię to obchodzić.
-Ale mnie obchodzi-powiedział zbliżając się do mnie. Chciał mnie pocałować, jednak odsunęłam się od niego.
-Nie Ryan, między nami nigdy nic nie było i nie będzie-powiedziałam cofając się w tył.
-Mylisz się słonko-powiedział uśmiechając się chytrze. Złapał mnie za krańce mojej bluzki i przyciągnął mnie do siebie
-Zostaw mnie kurwa!-krzyknęłam odpychając go. On natomiast spojrzał na mnie złowrogo.
-Delly, coś się dzieje?-spytał z domu Ellington.
-Kto tam jest do cholery, twój chłopak?-spytał wkurzony Ryan.
-Wynoś się powiedziałam!-krzyknęłam po raz ostatni, a on podszedł do płotu.
-To jeszcze nie koniec Delly, dorwę tego gnoja. Ty jesteś tylko moja-powiedział i wyszedł. Na szczęście udało mi się go spławić, gdyż zaraz potem Ellington wszedł do ogrodu.
-Wszystko okej?-spytał zmartwiony.
-Co ty tu robisz?-spytałam cicho-Idź stąd Ryan-powiedziałam surowym tonem.
-Zauważyłem cię przechodząc obok twojego domu, dlaczego wczoraj uciekłaś?-spytał.
-Nie powinno cię to obchodzić.
-Ale mnie obchodzi-powiedział zbliżając się do mnie. Chciał mnie pocałować, jednak odsunęłam się od niego.
-Nie Ryan, między nami nigdy nic nie było i nie będzie-powiedziałam cofając się w tył.
-Mylisz się słonko-powiedział uśmiechając się chytrze. Złapał mnie za krańce mojej bluzki i przyciągnął mnie do siebie
-Zostaw mnie kurwa!-krzyknęłam odpychając go. On natomiast spojrzał na mnie złowrogo.
-Delly, coś się dzieje?-spytał z domu Ellington.
-Kto tam jest do cholery, twój chłopak?-spytał wkurzony Ryan.
-Wynoś się powiedziałam!-krzyknęłam po raz ostatni, a on podszedł do płotu.
-To jeszcze nie koniec Delly, dorwę tego gnoja. Ty jesteś tylko moja-powiedział i wyszedł. Na szczęście udało mi się go spławić, gdyż zaraz potem Ellington wszedł do ogrodu.
-Wszystko okej?-spytał zmartwiony.
-Tak, czytam książkę-powiedziałam.
-Dobra, to jak coś to jestem w salonie-powiedział i wyszedł. Odetchnęłam wtedy z ulgą. Po raz kolejny Ryan popsuł mi humor. Rzuciłam książką o ziemię i zamknęłam na chwilę oczy.
-Czemu to wszystko musi się tak komplikować...-powiedziałam sama do siebie. Zła wyszłam z ogrodu i pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i spojrzałam na moją szafkę nocną. Od razu pomyślałam o żyletce, chciałam się pociąć. Przełknęłam głośno ślinę.
-Nie rób tego Rydel, bądź silna-mówiłam w myślach. Aby uniknąć tego postanowiłam wyjść na balkon. Spojrzałam w niebo. Na dworze było już dosyć ciemno.
-Dobra, to jak coś to jestem w salonie-powiedział i wyszedł. Odetchnęłam wtedy z ulgą. Po raz kolejny Ryan popsuł mi humor. Rzuciłam książką o ziemię i zamknęłam na chwilę oczy.
-Czemu to wszystko musi się tak komplikować...-powiedziałam sama do siebie. Zła wyszłam z ogrodu i pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i spojrzałam na moją szafkę nocną. Od razu pomyślałam o żyletce, chciałam się pociąć. Przełknęłam głośno ślinę.
-Nie rób tego Rydel, bądź silna-mówiłam w myślach. Aby uniknąć tego postanowiłam wyjść na balkon. Spojrzałam w niebo. Na dworze było już dosyć ciemno.
-Alison, nie umiem poradzić sobie bez ciebie-powiedziałam patrząc w gwiazdy-To strasznie trudne siostro-dodałam, a po moim policzku spłynęłam drobna łza. Przetarłam ją lekko ręką i wzięłam głęboki oddech. Czasem zastanawiam się dlaczego Bóg sprawił, że ja nadal żyję? Zapewne gdybym umarła wraz z nimi nie cierpiałabym tak bardzo jak teraz i byłabym z nimi już na zawsze. Niestety los tak chciał, abym żyła z tym bólem do końca.
_________________________________________________________________________________
Nie mogłam wstawić tego rozdziału, bo miałam straszną sytuację w szkole. Ale z dniem dzisiejszym poprawiła się i to bardzo. Udało mi się poprawić jeden sprawdzian, a z kolejnego dostałam ocenę pozytywną ^^
Nie wiem kiedy dodam kolejny rozdział, bo nauczyciele jak na złość robią nam kartkówki i sprawdziany przed świętami #NotCool . Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał ;)
Kolejny swietny rozdzial :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny i mam nadzieje, ze z ocenami bedzie okej ;*
Na moim blogu w tym tygodniu rozdzial pojawi sie z poslizgiem czasowym.
#TeamPW [*]
zajebisty rozdział ! Jestem ciekawa co będzie dalej z Ellem i Rydel no i jak potoczą się dalsze przygody Rydel :) Tak więc nie pozostaje mi nic więcej jak czekać na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next =]
http://story-by-sophie.blogspot.com/2013/12/v.html
OdpowiedzUsuńZostał dodany rozdział :)
Rewelacyjny rozdział! Biedna Delly...
OdpowiedzUsuńTeż nam robią dużo kartkówek i tej reszty - Nie mają skrupułów heh :D
Czekam na next ;*
Zapraszam do mnie - jest już nowy :D
http://readysetrock-r5-story.blogspot.com/
Wow.. to było doskonałe... ten rozdział jest zachwycający Jacy oni są słodcy... :D Sweet Kocha, kocham :*** Zajrzyj proszę do mnie jeśli masz czas i ochotę.. gorąco zapraszam, bardzo bym chciała żebyś oceniła...: http://story-by-sophie.blogspot.com/2013/12/v.html :*** <3 <3
OdpowiedzUsuń