niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział szósty

Obudziłam się w moim łóżku. Uniosłam moją głowę ku górze i ujrzałam promienie słoneczne wydobywające się przez okno. Uśmiechnęłam się na ten widok i przetarłam ręką moje zaspane oczy. Chwyciłam do ręki telefon, który leżał na szafce, dochodziła godzina 13. Zauważyłam również, że dostałam wiadomość.
"Cześć Delly masz ochotę wpaść do mnie? Pogoda rewelacyjna, zabierz tylko bikini, posiedzimy przy basenie. Widzimy się o 14 u mnie-Isobel x"
Nie miałam dziś nic do roboty, więc pośpiesznie odpisałam Isobel i wstałam, aby się przygotować. Podeszłam do mojego biurka, ma którym leżała moja szczotka. Rozczesałam delikatnie włosy i spięłam je w wysokiego kucyka. Z szafy wyszperałam mój stary strój kąpielowy oraz ciuchy, z którymi powędrowałam do łazienki. Ubrałam się w nie, a potem umyłam zęby. Na końcu opłukałam twarz zimną wodą i wyszłam z toalety. Po wykonaniu tych czynności zeszłam schodami na dół. Była tu wielka cisza. Zdziwiłam się gdyż nie zastałam w domu Ellingtona. Weszłam do kuchni i na stole zauważyłam pewną kartkę.
"Jestem w pracy, zaczynam od długiego treningu. Zapomniałem ci wczoraj powiedzieć, że dziś mam ważną walkę. Wrócę do domu wieczorem, jakby coś się stało to dzwoń do Rikera-Ellington"
Nie lubiłam jego pracy. Zawsze bałam się, że coś może mu się stać, bądź będzie miał przez to jakieś kłopoty. Nie miałam pojęcia, dlaczego to jego pasja skoro zawsze jest taki miły i opiekuńczy. Ale cóż, skoro to coś co lubi robić, to nie mogę mu tego zabronić. Odłożyłam kartkę ponownie na stolik i podeszłam lodówki w celu przyszykowania sobie śniadania. Zrobiłam sobie nadzwyczajne kanapki z serem i rozpoczęłam konsumowanie posiłku. Po zjedzeniu odłożyłam mój talerz do zlewu i poszłam na korytarz. Ubrałam moje buty i wyszłam z domu. Zakluczyłam wszystkie zamki w drzwiach i ruszyłam w drogę. W przeciągu kilku minut byłam już u Isobel, gdyż mieszkała ona kilka domów dalej. Stanęłam więc przed drzwiami i przycisnęłam dzwonek do drzwi.
-Cześć Rydel, czuj się jak u siebie-powiedziała zapraszając mnie do środka. Jej dom naprawdę mnie zauroczył, był świetnie urządzony.
-Masz piękny dom-powiedziałam uśmiechając się-Mieszkasz tu sama?-spytałam z ciekawości.
-Nie, mieszkam z mamą, ale aktualnie nie ma jej w domu, gdyż jest w pracy-powiedziała.
-A co z tatą?-spytałam, jednak później trochę żałowałam, przecież nie powinny obchodzić mnie jej sprawy rodzinne.
-Moi rodzice rozwiedli się gdy miałam 10 lat, gdyż tata zdradził moją mamę. Nie widziałam go już od kilku lat, nawet nie wiem gdzie teraz jest. Wiem tyle, że ma już nową rodzinę...-powiedziała ze smutkiem. Zrobiło mi się przykro z tego powodu.
-Bardo mi przykro-powiedziałam przytulając ją.
-Jest okej, długo go nie widziałam i mam nadzieję, że już więcej go nie zobaczę-westchnęła-Chodźmy do ogrodu-dodała. Zrozumiałam, że nie ma ochoty rozmawiać na ten temat, więc poszłam za nią nie odzywając się. Gdy wyszliśmy na jej podwórko ujrzałam cudo. Wszystkie rośliny i kwiaty dodawały uroku temu miejscu. Uśmiechnęłam się na sam widok i usiadłam na jeden z leżaków. Zrzuciłam z siebie moje ubrania pozostając w bikini. Zaraz potem ułożyłam się wygodnie na leżaku i poczułam jak słoneczne ciepło ogrzewa moje ciało.
-Może drinka?-spytała Isobel podając mi szklankę do ręki. Podziękowałam jej i usłyszałam, muzykę dobiegającą z radia. Zamknęłam moje oczy i zaczęłam popijać mój napój. Strasznie brakowało mi takiego odpoczynku. Ostatnio ciągle tylko się stresuję, złoszczę i narzekam. Opalałyśmy się dobrą chwile, kiedy Isobel zadała mi pytanie.
-Masz ochotę popływać?
-Czemu nie-odpowiedziałam i wstałam z leżaka. Delikatnie zanurzyłam moje nogi w wodzie, a po kilku minutach zamoczyłam się cała. Isobel podała mi materac wodny, na którym się położyłam się razem z nią.
-Delly, chciałam się coś zapytać-powiedziała.
-Tak?
-Może to zabrzmi głupio, ale dlaczego mieszkasz z Ellingtonem, gdzie twoi rodzice?-spytała. Ja natomiast przełknęłam ślinę. Nie wiedziałam czy powinnam powiedzieć jej prawdę, ale skoro ona opowiedziała mi swoją historię...
-Isobel, ja mam siostrę bliźniaczkę, to znaczy miałam. Moi rodzice wraz z nią zginęli w wypadku. Ellington wziął mnie pod opiekę...-powiedziałam a ona zszokowana patrzała na mnie.
-Jejku Delly, ja naprawdę nie wiedziałam.
-W porządku.
-Ja naprawdę cię podziwiam-powiedziała klepiąc mnie po ramieniu. Jej słowach dodały mi lekkiej otuchy, jednak nie chciałam już rozmawiać na ten temat.
Wtedy zapadła cisza. Słychać było tylko radio.
"Już dziś przekonamy się kto wygra walkę, kto zostanie naszym bohaterem. Jak myślicie? Będzie to Ellington Ratliff czy Ryan Dalton? Przekonaj się sam!"
-Zaraz, cco?-spytałam z niedowierzaniem. Ell miał walkę z Ryan'em? Nie, nie, nie, to nie możliwe. Złapałam się za głowę. To dlatego Ellington nie kazał mi się z nim spotykać, oni się znali. Isobel starała się mnie uspokoić jednak nie wyszło, nerwy wróciły. Wyszłam pośpiesznie z wody i zaczęłam grzebać w kieszeniach moich spodni, w celu odnalezienia telefonu. Gdy miałam go w ręku wybrałam numer do Rikera.
-Riker, chciałabym abyś mnie gdzieś zawiózł, to ważne-powiedziałam szybko.
-Dobrze, gdzie jesteś?-spytał. Pośpiesznie podałam mu adres Isobel i zakończyłam połączenie. Odłożyłam mój telefon na leżak i chwyciłam moje ubrania.
-Jedziesz ze mną Bela?
-Jeśli to nie problem to oczywiście-odpowiedziała. Ja natomiast pobiegłam w stronę łazienki, aby się przebrać. Ściągnęłam mój mokry strój kąpielowy i założyłam na siebie suchą bieliznę i ciuchy. Wyszłam przyśpieszonym krokiem z toalety i usłyszałam trąbienie samochodu.
-Jedziemy Isobel-powiedziałam i pociągnęłam ją za rękę. Strasznie się śpieszyłam, gdyż walka zaczynała się za kilka minut. Ona tylko zamknęła drzwi na klucz i weszłyśmy do samochodu.
-Gdzie chcesz jechać?-spytał zdziwiony Riker.
-Na walkę Ellingtona.
-Ale Ellington powiedział...
-Mam w dupie to co powiedział, chce tam jechać-powiedziałam zła.
-Okej, ale nie rób żadnych głupot Delly-powiedział i odpalił silnik samochodu. Przez całą drogę siedziałam w ciszy, byłam strasznie zła. Wszystko było takie dziwne.
-Jesteśmy-powiedział Riker. Ja pośpiesznie otworzyłam drzwi od samochodu i szłam w stronę hali.
-Rydel poczekaj!-krzyknęła Isobel w moją stronę.
-Nie warto się z nią sprzeczać, ona jest zbyt uparta-powiedział Riker, jednak ja zignorowałam to, teraz tylko chciałam porozmawiać z Ellingtonem. Było tu strasznie dużo ludzi. Przepchałam się przez tłumy, aby znaleźć Ellingtona. Wbiegłam na jakiś wielki korytarz.
-Jak się tu znalazłaś panienko?-spytał chwytając mnie za ramię.
-Jestem przyjaciółką Ellingtona, puść mnie.
Ochroniarz pociągnął mnie w stronę pomieszczenia.
-Ellington, znasz ją?-spytał. On tylko spojrzał się w moją stronę i kiwnął potwierdzająco głową. Ochroniarz natychmiastowo mnie puścił i wyszedł. Ellington siedział na ławce w samych spodenkach, zakładał rękawice na dłonie, nawet na zwrócił na mnie żadnej uwagi. Zajęłam więc miejsce obok niego.
-Nie miało cię tu być-powiedział obracając głowę w moją stronę.
-Ale jestem-odpowiedziałam-To dlatego nie pozwoliłeś mi spotykać się z Ryan'em?
-Nie Delly. On po prostu chciał mi ciebie zabrać.
-Co?-spytałam zdziwiona, nie rozumiałam o co mu chodziło.
-Nadal nie rozumiesz? Ty jesteś jedyną osobą, która jest mi bliska. On chciał cię odebrać, chciał abym upadł, abym nie miał żadnego wsparcia od nikogo. To ty zawsze byłaś powodem mojego szczęścia. On chciał mnie zniszczyć, abym skończył z tym co kocham robić i prawie mu się udało. Widziałem was kilka razy Rydel.
Spojrzałam się w jego piękne, brązowe oczy. Widziałam w nich smutek.
"Zapraszamy na ring Ellingtona Raliffa!"-usłyszałam w oddali. Ellington pośpiesznie wstał i kierował się w stronę wyjścia, jednak ja złapałam go za rękę i powstrzymałam go. 
-Ellington, dasz radę. Pokonasz go, wiem że potrafisz to zrobić, będę trzymała za ciebie kciuki na widowni. 
On spojrzał się na mnie. Ty razem w jego oczach było widać nadzieję. Nie mogąc się powstrzymać przybliżyłam się w jego stronę i musnęłam jego delikatne usta. Nie chciałam go teraz opuszczać, wiedziałam, że mnie potrzebuje. Nie miałam zamiaru kończyć tego pocałunku jednak przerwał nam prowadzący.
"Ellington, czekamy na ciebie!"
-Muszę iść Delly-powiedział odsuwając się.
-Dasz radę Ell, wykończ tego gnoja.

6 komentarzy:

  1. Awwwwwwwww <3 Zajebista końcówka rozdziału :3 No i jestem ciekawa co tam się dalej wydarzy czy Ell pokona Ryan'a no i w ogóle nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :3 Pisz szybko ;) I zapraszam do mnie na bloga :) http://kingajanika89whatdoihavetodor5.blogspot.com xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny!!! Cudowny!!! Rany... Ciekawe kto wygra walkę....
    Czekam na next =]

    OdpowiedzUsuń
  3. gaaaasz, wcześniej nie miałam czasu na przeczytanie, dopiero dzisiaj, ale... boski <3 postaraj się dodawać częściej rozdziały, bo to opowiadanie jest mega ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podoba <3
    Nigdy nie spodziewałabym się po Ratliffie, że zainteresowałby się akurat walką :O
    Zaciekawiłaś mnie, będę tu wpadać częściej ^^
    Zapraszam do mnie <3
    falling4youbabe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć!
    Twój blog został nominowany do Liebster Award :)
    Więcej informacji znajdziesz pod tym linkiem:
    http://story-by-sophie.blogspot.com/2014/01/liebster-award.html

    story-by-sophie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Zakończenie jest słodkie *,*
    Boski rozdział +.+

    OdpowiedzUsuń